publikacje

Wróć do listy

Moje wspomnienia, cz. 2

Do spisywania drugiej części swoich wspomnień Maria Obertyńska przystąpiła, jak sama pisze, późno, bowiem dopiero w 84. roku życia. W swojej opowieści ponownie powraca do czasów młodości, gdy wyrwana już nieco spod twardej ręki guwernantki „Femci”, zaczęła jeździć na lekcje do Lwowa: „[…] przede wszystkim dla lekcji rysunku, bo bazgrałam z wielkim zamiłowaniem” (k. 1r). Lekcje pobierała także młoda Obertyńska, coraz bardziej nakłaniana do ślubu, w samym Zadworzu: „Dwa razy w tygodniu przyjeżdżał malarz, uczeń Siemiradzkiego. Rysowałam przy jego wskazówkach różne charakterystyczne twarze, prócz tego obraz Serca Pana Jezusa do kościoła w Glinianach, więc nie było czasu rozkoszować się wiosną. Mąż mój przyjeżdżał często, wiedziałam, że się o mnie stara, ale chciałam odwlec oświadczyny. Tyle brakuje mi do wykształcenia! No i także wolałabym pobawić się jeszcze trochę” (k. 3–4r). Wreszcie zdecydowała się na ślub, ku jej zakłopotaniu, bardzo wystawny.

Po pobieżnym opisie ceremonii, przechodzi Obertyńska do znacznie obszerniejszego opisu swojego nowego domu, który jako świeżo upieczona żona poznawała, w licznych pokojach i meblach odkrywając coraz to ciekawsze skarby. Jej szczególną uwagę przykuło odnalezienie prywatnej biblioteki, prowadzonej nieco bezładnie przez jej męża: „Gdy w parę lat później książki w niej porządkowałam, obliczyłam 6 tysięcy tomów, niektóre bardzo stare i z pewnością wartościowe. Pamiętam tomy »Przyjaciela Ludu« z 1820 r. i fantastyczne historie podróży jakiegoś doktora (nie pamiętam nazwiska), który nigdy podobno z domu się nie ruszał, a niesłychane bajdy opisywał. Zresztą mój mąż kupował świeżo wyszłe książki wszystkich polskich autorów, więc się ilość powiększała” (k. 10r). Młoda Obertyńska, krótko trzymana przez swoją guwernantkę, zupełnie nie odnajdowała się w nowej roli pani domu. Myśl o tym, że co dzień będzie musiała „dysponować” kucharzowi, wprawiała ją w przerażenie: „Będę musiała nauczyć się i tego. I dysponować… No, i dysponowałam. A z moimi dyspozycjami wychodziły z początku takie herezje, że mąż mój, chcąc swoich braci ubawić, opowiadał im moje kulinarne wymysły” (k. 14r).

Swoją opowieść kończy Obertyńska na krótkim przedstawieniu najbardziej interesujących faktów i legend na temat okolicznych miejscowości oraz informacji o „zruszczaniu” się okolicznych chłopów, głównie z powodu opieszałości katolickich księży, którzy mając pod sobą wielkie parafie, nie zawsze spieszyli do wiernych z sakramentami: „W takich wypadkach szła kartka do księdza ruskiego, że proboszcz pozwala miejscowemu księdzu spełnić tę funkcję. [...] Miejscowy za tę przysługę nie brał nic, nie wiedzieć, czy z chęci przyciągnięcia owieczek do swego wyznania, czy z doświadczenia, że nasz chłop chętnie daje, a nawet bywa wspaniałomyślny, ale nie wtedy, kiedy musi” (k. 22 r). Całość uzupełnia krótki aneks, zawierający luźne notatki z brulionu autorki oraz odpis listu Hipolita Bochdana do żony Amelii z Konopków z 6 grudnia 1869 r.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
s.l.
Opis fizyczny: 
26 k. ; 30,5 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1976
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
akc. 6/80
Uwagi: 
Data początkowa w zakresie chronologicznym orientacyjna.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
zaręczyny, ślub, dorosłość, służba domowa, relacje ze służbą domową, małżeństwo, relacje małżeńskie, prowadzenie domu, surowe wychowanie, kształcenie dziewcząt, domowe kształcenie dziewcząt
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1890 do 1937
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia