publikacje

Wróć do listy

Pamiętnik bezrobotnych

Autorka opowiada o swoim niełatwym życiu. Zarówno ona, jak i jej mąż są od dziecka inwalidami (ona - skolioza, niski wzrost; on niedowład kończyny dolnej po przebytej chorobie Heinego-Medina), ale o tym dowiadujemy się dopiero na końcu tekstu. Pobrali się w 1985 r., oboje byli już po 30-ce. Czasy były trudne, ale oni byli szczęśliwi. Córka urodziła się w 1986 r., syn w końcu 1989 r. Po urodzeniu drugiego dziecka A. przeszła na rentę inwalidzką. Mąż pracował, ona wychowywała dzieci. W 1991 r. dostali przydział na samochód („malucha”), a wkrótce potem mieszkanie spółdzielcze. Wymagało to od nich dużego wysiłku finansowego, bo mieszkania podrożały dwukrotnie. Cały ciężar utrzymania rodziny spoczywał na mężu. Zmienił pracę, żeby lepiej zarabiać. Został kierowcą-akwizytorem. Po pewnym czasie, na skutek konfliktu pomiędzy zarządem a zakładową „Solidarnością”, prezesi odeszli i założyli swoją firmę, stwarzając konkurencję. W zakładzie zaczęło się źle dziać. Samochód służbowy męża został okradziony na strzeżonym parkingu firmowym, a męża obciążono kosztami i zwolniono dyscyplinarnie. Od tego czasu rodzina popadła w tarapaty finansowe. W sądzie pracy ujawniono szereg nieprawidłowości i nakazano przywrócić go do pracy, ale mąż nie chciał tam wracać. Autorka opisuje kłopoty męża ze znalezieniem pracy. Jeszcze kilkakrotnie znajdował i tracił zatrudnienie, aż w końcu przeszedł na rentę inwalidzką. W momencie pisania tych wspomnień bohaterka opowiadania ma 48 lat, a jej mąż 44. Oboje są na rencie, czasem dostają jakąś zapomogę z Ośrodka Pomocy Społecznej. Przed zamążpójściem przez 16 lat pracowała jako pracownik społeczny, wcześniej ukończyła technikum odzieżowe, a następnie policealne studium zawodowe. Mąż z wykształcenia jest technikiem radiomechanikiem, pracował 23 lata w wielu zawodach: montera podzespołów radiowych, technologa, pracownika kulturalno-oświatowego, kierowcy-akwizytora. Oboje pracowali w zakładach pracy chronionej, ale przez działania resortu finansów zakłady te, jak i spółdzielczość inwalidzka leżą na łopatkach. Mąż czynnie uprawia sport - tenis stołowy i siatkówkę. Od 15 lat jest reprezentantem województwa w turniejach piłki siatkowej niepełnosprawnych. Zdobył wiele medali. Teraz nie chcą go przyjąć nawet na portiera. Ona też uprawiała tenis stołowy, choć bez większych sukcesów. Jeździła na plenery artystyczne (jest hafciarką amatorką). Przez wiele lat oboje realizowali swoje pasje. Brak pracy wyrzucił ich na margines społeczeństwa.

Autorka opowiada o swoich odczuciach i obawach związanych z trudną sytuacją życiową. Pisze, że strach przed eksmisją mobilizuje do podejmowania coraz to nowych wysiłków, a niemoc i brak zrozumienia powoduje, że opadają ręce. Czasem budzi się w nocy po jakimś koszmarze, ale ulga, że to tylko sen trwa krótko. Oszczędzają na czym się da. Najgorsze jest jak dzieci (córka 15 lat, syn 12 lat) proszą o coś, a oni nie mogą im tego dać. Z trudem zapewniają ich podstawowe potrzeby. Na wycieczki, zieloną szkołę nie jeżdżą, do kina nie chodzą, na modne urania nie ma pieniędzy. Zwracanie się o pomoc do instytucji, które z urzędu powinny pomagać ludziom znajdującym się w takiej sytuacji, jest upokarzające. Życie bez pracy dla takich jak oni to śmierć społeczna.

Autor/Autorka: 
Inny tytuł: 
Najgorzej jest nocą…]
Miejsce powstania: 
Dzierżoniów (woj. dolnośląskie)
Opis fizyczny: 
rps., 20 s. zszyte.; ; 30 cm
Postać: 
oprawa zeszytowa
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
tak
Data powstania: 
2001
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
806
Tytuł kolekcji: 
Pamiętniki bezrobotnych
Słowo kluczowe 1: 
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia