Relacja Frydy Kiwetz
Fryda Kiwetz przebywała w obozie Płaszów (wcześniej w krakowskim getcie), pracowała w fabryce naczyń emaliowanych Schindlera od 1942 r., gdzie zatrudniano zarówno Polaków, jak i Żydów. Schindler wywarł na niej wrażenie mądrego, uprzejmego człowieka, który „umiał pozyskać ludzi”. Zaufanym współpracownikiem właściciela fabryki był Żyd Bankier. Wspomina, że pewnego dnia Schindler nakazał dziennej zmianie zostać na noc na terenie zakładów, a potem okazało się, że w tym czasie w getcie przeprowadzono akcję likwidacyjną. W 1943 r. zbudowano (tuż obok emalierni) obozowe baraki dla robotników i robotnic. Autorka zaznaczyła, że przydzielono im „stosunkowo dobrych Niemców”. Do stycznia 1944 r. obszar fabryki ciągle się powiększał, a liczba pracowników wzrosła do ponad tysiąca. Więźniowie nie byli zabijani. Kiwetz dodała, że w fabryce niekiedy zdarzały się wypadki – ucięte palce rąk, poparzenia. Jesienią 1944 r. zakłady ewakuowano i autorka trafiła do obozu w Brünnlitz (ob. czeski Brněnec) w Sudetach (Schindler uratował żydowskich więźniów przed wywiezieniem do Auschwitz).