publikacje

Wróć do listy

Relacja Moniki Gozdowskiej o ostatnich dniach wojny w Poznaniu

Dokument przedstawia ostatnie dni II wojny światowej na terenie Poznania z perspektywy rodziny autorki. Z tekstu wynika, że kobieta mieszkała z rodzicami i starszym bratem w stolicy Wielkopolski. Podczas okupacji jej ojciec kolportował ulotki konspiracyjne. Rodzina posiadała w domu urządzenie produkcji zakładu Telefunken, dzięki któremu mogła nasłuchiwać wiadomości, przepisywać je na maszynie i kolportować dalej. Na skutek zaangażowania w działania konspiracyjne bliscy kobiety byli na bieżąco informowani o stanie walk frontowych. Kiedy władze miasta ogłosiły ewakuację mieszkańców, ojciec piszącej postanowił, że jego rodzina powinna pozostać w domu. Z doświadczenia wiedział, że ci, którzy zdecydowali się na opuszczenie swoich domów, najczęściej do nich już nie wracali. Jak opisuje autorka, 21 stycznia 1945 roku z Poznania odjeżdżały ostatnie pociągi do Niemiec. Kiedy do miasta przybyli żołnierze z frontu Grollman, rodzina znalazła się na linii ostrzału, dlatego też schroniła się w piwnicy swojego domu. 28 stycznia na ich budynek spadła bomba. Mieszkańcy kamienicy musieli więc w pośpiechu opuścić płonące schronienie i udać się do bunkra znajdującego się po drugiej stronie Górnej Wildy. Spędzili w nim osiem dni bez dostępu do wody, ratując się piciem roztopionego śniegu. Z bunkra wyszli szóstego lutego 1945 r.. Na zewnątrz panował intensywny mróz a ich domu już nie było; nie mieli się gdzie podziać. Znajomy wskazał im kompletnie splądrowane mieszkanie opuszczone przez Niemców. Autorka wspomina, że wszystkie budynki były wówczas nieustannie okradane. Dodatkowo w mieście brakowało jedzenia i wody, które mogło się zdobywać jedynie z narażeniem życia, gdyż nadal trwał ostrzał pobliskiej Cytadeli. Zgodnie z relacją autorki czasem rodzinie udawało się coś nabyć od Rosjan, wymieniając żywność za rodzinne kosztowności. Rosjanie, z kolei, chodzili ciągle pijani, nieraz zabawiając się straszeniem ludzi wystrzałami z armat. Przy Górnej Wildzie 28 znajdowała się rosyjska kuchnia polowa, w której można było otrzymać talerz zupy. W mieście nie było gazu ani elektryczności. Mieszkańcy mogli słyszeć głównie huki armat oraz dźwięki bombardowań. Jak przyznaje autorka, Poznaniacy przyzwyczaili się do hałasu tak bardzo, że gdy nastawały nieliczne ciche noce, nikt nie mógł zasnąć (obawiając się, że za chwilę wydarzy się coś okropnego). Kobieta w dokumencie wspomina również przemarsz jeńców niemieckich z Cytadeli do Dębca, obliczony na około czterdzieści osiem tysięcy pojmanych. W dokumencie można znaleźć również informację o niemieckich mieszkańcach Poznania, przebywających w mieście od pokoleń. Zgodnie ze wspomnieniem autorki niektórzy z nich pomagali Polakom w czasie okupacji oraz wysyłali paczki do Niemiec. Jak pisze, byli również i tacy, którzy dyskryminowali innych Niemców pomagających wtedy Polakom. Na koniec swojej relacji autorka wspomina kolegę ze swojego podwórka, zabranego siłą przez Rosjan do zdobywania Cytadeli. Mężczyzna zginął podczas tych walk.

 

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
s.1.
Opis fizyczny: 
mps., 2 s. luź. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
wydruk komputerowy
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępne dla czytelników
Data powstania: 
1945
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
AOI/46
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Opozycji
Uwagi: 
Tytuł nadany przez redakcję bazy „Archiwum kobiet”.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
okupacja, koniec wojny, Poznań
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
1945
Nośnik informacji: 
papier