Relacja Stanisławy Zajczyk
W dokumencie autorka opisuje losy swojej rodziny wywiezionej na Syberię w 1940 r. Jak pisze, jako sześciolatka mieszkała z rodzicami i rodzeństwem w Krzyżowicach (kolonii Medyki, po wojnie znajdującej się w granicach ZSRR). Stamtąd w lutym 1940 r. cała rodzina została zesłana na Syberię (wraz z nią byli to: rodzice, jej czteroletni brat Eugeniusz, dziadkowie (Katarzyna i Piotr Worosz)). Musieli zostawić w Polsce cały swój dorobek, obejmujący dwa gospodarstwa, pola uprawne, inwentarz. Niewiele mogli ze sobą zabrać. W dalszej części relacji autorka opisuje moment ich aresztowania i warunki transportu. Ze stacji w Medyce jechali pociągiem towarowym przez sześć tygodni. W jednym wagonie przebywało sześć do ośmiu rodzin. W czasie postojów byli karmieni zupą. Pisząca wspomina, że w pociągu było bardzo zimno i brudno, pleniło się robactwo. Podróżujący często zapadali na różne choroby, przez co wiele starszych osób i dzieci zmarło nie doczekawszy dojechania na miejsce. Rodzina dotarła do Krasnojarska, po czym wieziono ją jeszcze przez dobę do miejscowości Ungut. Tam autorka i jej najbliżsi zostali zakwaterowali w wielorodzinnym baraku. Rodzice piszącej pracowali w osadzie przy wyrębie drzew. Kobieta wspomina, że dzieci musiały pomagać w pracy dorosłym, ponieważ ten, kto nie pracował, nie otrzymywał chleba. Rodzinie dokuczał mróz, choroby, wszy i pluskwy. Miejsce ich osadzenia odznaczało się wysokim wskaźnikiem śmiertelności. Autorka odnotowuje również, że jej ojciec został powołany do wojska radzieckiego; za walki od Leningradu aż po Berlin został odznaczony medalem, dzięki któremu rodzina mogła przenieść się do sowchozu. Kobieta kończy relację informacją o tym, że wróciła wraz z bliskimi do Polski w 1946 r. i zamieszkała w Lesznie k. Medyki. Nikt z jej otoczenia nie zmarł na Syberii. Po wyjściu za mąż autorka zamieszkała w Przemyślu, a jej brat pozostał z matką w Lesznie.