Relacja Zewijah Rosenbusch
Relacja bez daty dziennej, zapewne powstała na przełomie 1945 i 1946 roku. Dotyczy wydarzeń z 1940 roku.
Autorka skoncentrowała się na opisaniu aresztowania jej ojca oraz na tym, co wiedziała o losach. Opisała, że 9 maja 1940 roku do mieszkania, w którym mieszkała z rodzicami, przyszli gestapowcy. Zapowiadali, że aresztują ludzi z planem przesłuchania ich i późniejszego wypuszczenia. Poza ojcem Autorki aresztowali także profesora Hersteina, mieszkającego po sąsiedzku.
Kobieta zanotowała, że choć zapewniano rodzinę iż mężczyzna wróci, on sam jak i jego żona wiedzieli, że to nieprawda. Kobiety próbowały interweniować i zapewnić mężczyźnie wolność – bezskutecznie.
Dalsza część relacji stanowi opis pobytu mężczyzny w areszcie – był bity i przesłuchiwany, pozwalano mu jednak pisać listy do domu (nie jest jasne kto je przynosił, ani czy pisane były po kryjomu, na co wiele wskazuje). Mężczyzna opisał w nich między innymi to, że raz na kilka dni do więzienia przychodzili żołnierze z listami ludzi przeznaczonymi do egzekucji. Chcieli wywołać w ten sposób panikę wśród osadzonych i prawdopodobnie skłonić ich do wyznania rzeczy, które mogłyby ich ocalić. Później nikogo z rzekomej listy nie zabierali.
Kobieta opisała odbywający się cztery tygodnie po aresztowaniu przemarsz więźniów z aresztu na stację kolejową. Przerażone kobiety (Autorka z matką) poszły na gestapo i dowiedziały się, że by uratować mężczyznę, muszą dostarczyć zaświadczenie od lekarza więziennego. Były przetrzymywane tak, by nie zdążyły z żadnymi formalnościami przed odejściem pociągu, w którym znajdował się mężczyzna.
Autorka zanotowała także, że w późniejszym okresie przyszły na jej adres dwie kartki z Auschwitz. Pierwsza dotarła w dzień urodzin matki Autorki. Ojciec zapewniał w niej, że jest zdrów i dobrze się miewa, jednak kartka – wedle słów Autorki – była napisana tak drżącą ręką, że stała się prawie nieczytelna. W drugiej kartce dopytywał o to, co działo się w domu. 24 września 1940 roku nadszedł telegram informujący kobiety o śmierci mężczyzny. Na posterunku gestapo pozwolono im przeczytać dokument zawierający więcej informacji i tłumaczący, że przyczyną śmierci miało być zapalenie płuc. Autorka dodała, że szef gestapo obserwował je z ciekawością, gdy czytały dokument, jakby chciał zobaczyć jakie emocje wywołają u nich informacje o zgonie.
Relację kończą informacje dotyczące łapanek i rewizji, jakie odbywały się w Tarnowie na jesieni 1940 roku. Kobieta zanotowała, że szukano osób pochodzących ze Lwowa. Opisała też dwa przypadki nalotów zakończonych zabójstwem ukrywających się.