publikacje

Wróć do listy

Wspomnienia z lat 1861–1863

Wspomnienia z lat 1861–1863 Antoniny Machczyńskiej otwiera kilkustronicowe sprawozdanie z ostatnich chwil życia Adama Jerzego Czartoryskiego, zatytułowane Zwycięstwo w ostatniej walce. O dawnym prezesie Rządu Narodowego Machczyńska mówi z nabożnym szacunkiem – w jej oczach to „człowiek wszechstronnie niezwykłej miary” i jedno „z ogniw łańcucha dziejowego, na którym zaznaczono stulecie narodu”. Autorka nie koncentruje się przy tym na politycznych zasługach wielkiego emigranta, podkreślając w zamian jego zdolność do tworzenia „naokoło siebie duchem i otoczeniem, obyczajem i pamiątkami odłamka ziemi rodzinnej”.

Pierwszy z przedstawionych przez Machczyńską epizodów rozgrywa się w Hotelu Lambert – słynnej rezydencji Czartoryskich – w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XIX w. Autorka opisuje zarówno wnętrza budynku (w tym salon i galerię ozdobioną przez Izabellę z Czartoryskich Działyńską), jak i zgromadzone towarzystwo, złożone z generałów (Henryk Dembiński, Wojciech Chrzanowski, Feliks Breański, Ludwik Bystrzonowski), wysokich rangą polityków (Stanisław Barzykowski, Teodor Morawski), artystów (Antoni Oleszczyński), kapłanów (Aleksander Jałowiecki, Hieronim Kajsiewicz) i wielkich właścicieli ziemskich (Władysław Zamoyski). 

Na kartach wspomnień powraca często tytułowy wątek „ostatniej walki”. Świadomy nadchodzącej śmierci, Adam Czartoryski ćwiczy się w ars bene moriendi – porządkuje dawne papiery, poddaje swoje pisma ostatnim korektom, dyktuje pamiętniki i eseje. „Dla mnie młodej – pisze autorka – był to widok niezwykły i imponujący. To codzienne w formie rozkazów, poleceń, urządzeń, upomnień krzątanie się jak około wyjazdu pewnego i bliskiego miało w sobie coś wielkiego i jest jednym z silniejszych wrażeń z owej chwili”. Ostatnie tygodnie życia Czartoryski za radą lekarzy spędzał w zamku w Montfermeil, odległym od Paryża o kilka mil. Oprócz najbliższej rodziny towarzyszyła mu Machczyńska. Gasnącego męża stanu w podparyskiej posiadłości odwiedzają przyjaciele, autorka więcej miejsca poświęca Charles’owi de Montalembertowi, Josephowi Gratry’emu i Kajetanowi Koźmianowi. Wariant rękopiśmienny urywa się na rozbudowanej charakterystyce Horacego Delaroche’a („młodzieńca, który kochał Boga i pokochał Polskę jako nieszczęśliwy naród; a tak się wyuczył polskiej mowy, że on pierwszy tłumaczył Irydiona Zygmunta Krasińskiego na język francuski i dał go poznać swoim rodakom”), która nie pojawia się w wariancie drukowanym.

Część druga to długi list do Marii Bruchnalskiej, spisany przez Machczyńską na dzień po wybuchu wielkiej wojny w odpowiedzi na prośbę o przygotowanie tekstu do pamiątkowego wydawnictwa Niewiasta polska w roku 1863. Autorka niechętnie podejmuje się swojego zadania, utrzymując, że jej osiągnięcia bledną na tle innych, że dla sprawy nie zrobiła więcej niż każda inna prawa Polka, a snop światła powinien paść nie na nią, lecz na pozostałych członków jej rodziny: rodziców (Ewę i Marcelego Machczyńskich) i rodzeństwo (Konrada i Edwarda Machczyńskich oraz Józefę z Machczyńskich Cybulską). Skarży się na trudności w odnalezieniu własnego głosu: „Ile razy chcę zagłębić się w przeszłość, natychmiast zagłusza mnie taki szum, taki łoskot fal, taka nieokiełznana walka na morzu, że tylko słyszę na przemian to głosy chwały, dawnej potęgi narodowej, to jęki i skargi dalszych pokoleń, a siebie nic nie słyszę; słyszę się tylko jako echo tych skarg, tych jęków, tych bólów i wspomnień”. Powstanie styczniowe Machczyńska przedstawia jako starcie arcyszlachetnych Polaków ze zezwierzęconymi Rosjanami, do którego doszło, bo dojść musiało, w przeciwnym razie wróg opanowałby kraj na wieki. Z głosami polemistów, wysuwających na pierwszy plan ogrom poniesionych ofiar, rozprawia się ostro. W nawiązaniu do Kraszewskiego, który za Pawłem z Tarsu wołał: „Ducha nie gaście”, zarzuca im, że tworzą „straże pożarne”, czym działają na rzecz zaborców. Z wielokrotnie powtarzanej maksymy autorka wyprowadza również własne zaangażowanie w oświatę ludu i „podniesienie ogólnego poziomu wykształcenia Polek dla wychowania nowych pokoleń, nowej przyszłości dla narodu”.

Podróżując stale między Warszawą, za którą wciąż tęskni, a Paryżem, w którym pracuje i studiuje, z biegiem czasu Machczyńska zaczyna odgrywać rolę ambasadorki sprawy polskiej. Jej opowieści dochodzą do uszu starej gwardii emigracyjnej, dygnitarzy dworu Napoleona III, a także zagranicznych gości odwiedzających stolicę Francji. Opisywane zdarzenia najpewniej dramatyzuje, co ze szczególną wyrazistością widać w historii o oblężeniu kościoła Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Machczyńska za czyjąś radą wychodzi w trakcie nabożeństwa patriotycznego. Kiedy tylko staje u szczytu schodów, dostrzega „pędzący jak huragan konny oddział Kozaków, przybranych w futrzane czerkieskie czapki, z rozwichrzonymi do uderzeń nahajkami w ręku”, wyłaniający się z głębi Nowego Światu. Rusza biegiem, by ukryć się w pobliskiej bramie pałacu Krasińskich, jeden z Kozaków puszcza się za nią w pościg, koń już tratuje brzeg jej sukni, ale cudownym zrządzeniem losu ratuje ją falbanka, która pruje się i plącze końskie kopyta.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Kołobrzeg
Opis fizyczny: 
73 k. ; 34,5 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych, skan dostępny w domenie publicznej
Data powstania: 
Od 1893 do 1914
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
9815/IV
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Antoniny Machczyńskiej
Uwagi: 
Dokument zapisany jednostronnie czarnym atramentem.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
emigracja polska we Francji, ars bene moriendi, pogrzeb pięciu poległych, manifestacje patriotyczne, powstanie styczniowe
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1855 do 1863
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
strona www
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia