Wspomnieniowe zapiski Wandy Siwińskiej, z. 1
Pierwszy zeszyt pamiętnika Wandy Siwińskiej zawiera wspomnienia z lat dziecinnych, nastoletnich oraz wczesnej dorosłości. Autorka buduje je na bazie krótkich charakterystyk danej osoby, a następnie opisuje różne sceny z dzieciństwa. Odnotowuje z pamięci dialogi (domowe, studenckie). W tekście czasami wydzielone są części tematyczne: Studia, Uniwersytet lub Posada. Poza tym dokument nie jest ściśle uporządkowany – brak dat rocznych, ponadto Siwińska stosuje często retrospekcje i dygresje. Autorka spisała swoje życie z dłuższej perspektywy czasu. Szacowana data powstania dokumentu to ok. 1939–1946 r.
Dokument otwiera następująca myśl: „Lata przeszłe, ginącym śladem, co czas odrzucił, pamięć podjęła” (s. 1). Siwińska początkowo wychowywała się w dostatnim domu – „raju dziecinnym”. Opisała losy rodzeństwa (braci: Kazika, Zygmunta, Zbyszka, Wiktora i siostry Marysi). Sportretowała także swoich rodziców: ojca jako oddalonego od spraw rodziny, lecz dobrego człowieka, redaktora „Gazety Kołomyjskiej”, i matkę, łagodną, pracowitą, doświadczoną przez los, nauczycielkę muzyki Walercię, ówczesną przyjaciółkę Irenę Karczewską, poszczególnych wujów i ciotki. Wiele miejsca poświęciła samej sobie (określiła siebie jako złośliwą, upartą, inteligentną i krnąbrną – z powodu tych cech nazywana była w dzieciństwie „rudą pluskwą”). Rodzina Siwińskiej ze względów finansowych musiała kilka razy się przeprowadzać (autorka wymienia tu m.in. Kołomyję jako jedno z miejsc pobytu). Na skutek wojny przeniosła się do krewnych zamieszkujących Karpaty Wschodnie. Autorka wiele miejsca poświęciła życiu w górskich okolicach. Opisała trudne warunki, w jakich przyszło funkcjonować jej bliskim, śmierć ojca na tyfus, rozpacz matki po stracie męża i jej kłótnie z ciotką Sybillą (w ich wyniku kobieta musiała się wraz z dziećmi przenieść z willi do oficyny). Siwińska wspomniała o plądrowaniu majątku jej rodziny w Karpatach przez Ukraińców i Rosjan. W latach 1916–1917 matka Siwińskiej wraz z dziećmi po raz kolejny przeniosła się do Kołomyi (tam podjęła pracę urzędniczki), a następnie przeprowadziła się do Żółkwi (autorka uczęszczała do gimnazjum znajdującego się w tej miejscowości).
Lata nastoletnie Siwińska opisała jako szczególnie istotne z uwagi na przeżywane wówczas pierwsze miłości (odrzuciła m.in. oświadczyny adoratora Władka Kulbickiego). To wciąż czas naznaczony konfliktami zbrojnymi (Władek udał się na wojnę z bolszewikami). Autorka przedstawiła również dość szczegółowo założony przez nią i jej znajomych Klub Smarkaczy, w ramach którego wydawała własną gazetkę.
Siwińska odbyła nauczycielski kurs w Łomży. We fragmentach dotyczących tego okresu życia opisała obszernie twórczość swojego brata Zygmunta. Mężczyzna pisał przede wszystkim utwory poetyckie (wiersze raczej nie były nigdzie publikowane), dotyczące prywatnego życia i członków rodziny (kilka utworów poświęcił np. zmarłym ojcu i bratu Kazimierzowi). Był też kochliwy, dlatego w jego tekstach pojawiają się wątki romantyczne. Siwińska wielokrotnie zachwycała się twórczością brata i podkreślała, że jest on najzdolniejszy z całego jej rodzeństwa. W dzieciństwie nazywała go rudym wyjcem z uwagi na jego wyjątkową nadwrażliwość. Autorka opowiedziała także o swoich polonistycznych studiach w Poznaniu. Opisała ówczesne przyjaźnie, wydarzenia kulturalne, w których brała udział (w tym przede wszystkim wyjścia do opery i kina), anegdoty związane z poszczególnymi zajęciami na uczelni i swoją wielką nieszczęśliwą miłość do niejakiego Edwarda. Z wielką sympatią przedstawiła znanego profesora poznańskiego uniwersytetu – Romana Pollaka, pod którego kierunkiem pisała pracę magisterską: „Ewolucja pojęć o baroku w świetle krytycznym”. Już w trakcie studiów dzięki znajomościom zdobyła pracę w gimnazjum królewskim w Rawiczu. Początki w tym miejscu określała jako bardzo trudne. Krytykowała dwudziestowieczny system szkolnictwa (zarówno podstawowego, jak i wyższego). Pokrótce dzieliła się także wrażeniami na temat swoich pierwszych uczniów. Zeszyt urywa się w połowie zdania: „Zdarzyło się raz, że wyczerpałam…”. Jego kontynuacja znajduje się w drugiej części zapisków.