Jednym z pierwszych tematów, otwierających dziennik, jest praca zawodowa Agnieszki Osieckiej. Nie ze wszystkiego jest zadowolona, wprost krytykuje niektóre efekty, wyrzucając sobie zbyt małe zaangażowanie w projekty: „Znów dwa dni w Gdyni. Pojechaliśmy na gotowe Jabłonie (…). No, niestety, niepysznie to przedstawienie wypadło. Mimo dobrej woli aktorów, kupy włożonej pracy itd. zionęło prowincją, wodewilem, biednym cyrkiem (…). Poza tym brzydkie stroje, brzydkie kobiety. Żal i wstyd, bo przecież za to wszystko współodpowiadam” (s.