[Już dobrze, wszystko...]
List nie zawiera daty dziennej, Autorka zapisuje jedynie dzień tygodnia i porę dnia: wtorek 6a wieczór.
Solska rozpoczyna od uspokojenia Żuławskiego, który najprawdopodobniej jest poddenerwowany faktem, że nie dostaje od niej wiadomości. Solska zaznacza, że ostatnie dwa tygodnie były dla niej bardzo trudnymi. Dalej, odnosi się do prawdopodobnej próby zainicjowania spotkania przez Żuławskiego, jako do złego pomysłu. Solska twierdzi, że byłoby to dla nich jedynie trudne i bolesne.
W dalszej części Solska obiecuje Żuławskiemu, że nadchodząca jesień będzie w dużej mierze należała do nich, gdyż nie będzie ona miała tak dużo pracy, jak ma teraz. Póki co, skupia się na tym, co jest teraz i przede wszystkim marzy, by być na powrót zdrową. Dalej Solska zaczyna snuć fantazje o ich wspólnym życiu. Pisze mu, że kiedy w końcu będą mogli być razem, ona już będzie "bliżej 30-stki", więc już "kształty" będzie miała "nie te". W dalszej części pojawia się poetycki opis tego, jak teraz właśnie im rzeba być razem, być blisko. Solska przez moment ma refleksję nad tymi, co z powodu ich szczęścia "płakać będą".
Dalej porusza sprawy bieżące ze swojego życia, oraz zapewnia Żuławskiego o swojej miłości. Podpisuje się Jola.