Relacja Zofii Łabuńko
Dokument opisuje wywiezienie autorki na Sybir oraz jej pobyt w kołchozie. Jak wspomina, 17 września wraz z mężem była świadkiem transportu jeńców wojennych polskich żołnierzy chroniących pogranicza. Byli ranni i poparzeni, ale Rosjanie nie pozwalali nikomu do nich podchodzić. 11 października, w nocy, aresztowano jej męża – podoficera rezerwy (służył w 36 pułku Piłsudskiego). Autorka w swojej relacji dokładnie przytacza to wydarzenie. Jej mąż został zabrany do Brasławia, dokąd kobieta pojechała w celu zawiezienia mu paczki (władze więzienia jednak mu jej nie przekazały). 10 lutego na Sybir zabrano autorkę i jej dwójkę dzieci – siedmioletniego Bogdana i młodszą od niego Renatę. W dokumencie można znaleźć dokładny opis podróży w głąb ZSRR oraz towarzyszące temu warunki bytowe: mróz, brak wody (rozpuszczanie śniegu), wszy, problemy z zaspokajaniem potrzeb fizjologicznych, choroby, zgony. Podróż trwała jedenaście dni, w które autorka wlicza przejazd pociągiem oraz saniami. Na miejscu kobieta i jej rodzina została zakwaterowana w ciasnych barakach. W międzyczasie syn piszącej stracił władzę w nogach i wymagał pomocy lekarskiej. Zajmowała się nim z troską polska lekarka, zesłana tam z rodzicami jeszcze za czasów panowania cara. Po miesiącu leczenia Bogdan stanął na nogach. Jak wspomina autorka, wszyscy, oprócz starców i dzieci, pracowali w kołchozie przy wyrębie lasu. Często zdarzały się wypadki, niejednokrotnie śmiertelne. Pisząca dość dokładnie przedstawia tę pracę i pobyt w obozie. Wylicza historie umierających dzieci. Odnotowuje, że wówczas rodzicom nie pozwalano uczestniczyć w pogrzebach ich potomstwa, ponieważ musieli oni wypełniać swoje wyśrubowane normy pracownicze. Racje żywieniowe w kołchozie były bardzo małe, osiedleni nie dostawali żadnej zapłaty. Autorka dodaje, że gdy wychodziła wraz z najbliższymi na żebry, mogła liczyć na przychylność wiekowych Rosjan; jednak częściej wzbudzała rozbawienie u lokalnej młodzieży i dzieci. Pisząca dodaje, że w jej grupie był donosiciel, Apanowicz, informujący o wszystkim komendantowi obozu. Kobieta kończy swoje wspomnienie wiadomością o tym, że wówczas odnalazł się jej mąż, wywieziony do Archangielska (skazano go na osiem lat ciężkich prac).