Relacje z pobytu w Wojsku Polskim
Celina Michalska opisała swoje życie przed wojną. Mieszkała wraz z rodziną na Wołyniu (obecnie Ukraina), a jej ojciec był gajowym w nadleśnictwie Czartoryskich. Często widywała go w mundurze i z tego powodu czuła szacunek dla uniformu. Interesowało ją, w co będzie się ubierać, kiedy już zostanie przyjęta do wojska. Autorka napisała o spotkaniu na stacji kolejowej z radzieckimi żołnierkami. Chciała zobaczyć, jak wyglądają i jak są ubrane, ponieważ wiedziała, że i ona zostanie wkrótce żołnierką. Relacjonuje, że w punkcie mobilizacyjnym została skierowana wraz matką i siostrą do generała Bronisława Półturzyckiego. On zaproponował, żeby matka została w wojsku, a dziewczyny pojechały do szkoły w Moskwie. Jednak one nie chciały się rozstać – siostry deklarowały chęć zemsty „za naszą zniszczoną ojczyznę". Celina przedstawiła swoją pracę kelnerki w kasynie oficerskim, gdzie stołowało się dwieście–trzysta osób. Zdarzało się, że dyżur trwał dwadzieścia cztery godziny bez przerwy, co sprawiało, że praca była bardzo ciężka. W przerwach między wydawaniem posiłków autorka musiała obierać dużą liczbę ziemniaków. Wspominała to jako wielką uciążliwość. Generał Półturzycki zauważył zniszczone od obierania ręce kelnerek i zabronił im wykonywania tej czynności. Autorka zapamiętała, że wyżywienie było dobre: ziemniaki, mięso, dostatek konserw mięsnych. Celina zrelacjonowała swój pobyt w Sumach, następnie w Żytomierzu i w Lublinie, gdzie też pracowała w kasynie wojskowym. W Żytomierzu obsługiwała pobyt generała Żymierskiego i pułkownika Sychalskiego. Z tym ostatnim chętnie rozmawiała m.in. o tym, jaka będzie Polska.