Wspomnienia repatriantów z Kresów Wschodnich
Kamila Zajączkowska-Ułanek wspomina pobyt w Kazachstanie na zesłaniu. Została wywieziona z matką i braćmi w dniu 13 kwietnia 1940 r., ponieważ uznano ich za kułaków. Autorka skupia się na prześladowaniach NKWD za odmowę przyjęcia obywatelstwa radzieckiego. Wyjaśnia, że wkrótce po przybyciu do kołchozu wydano im dokument stwierdzający obywatelstwo radzieckie. Potem, po podpisaniu umowy pomiędzy Sikorskim i Stalinem, zmienili im dokument i wpisali obywatelstwo polskie. Wtedy wstąpiła w nich nadzieja, że może wrócą do Polski. Gdy polityka Stalina wobec Sikorskiego się zmieniła, zaczęto zmuszać Polaków do ponownego przyjęcia obywatelstwa radzieckiego. Nastąpił duży opór z ich strony. Wówczas zagrożono więzieniem za odmowę. Była zima 1943 r., Kamilę i jej matkę (bracia rok wcześniej wstąpili do Armii Andersa) wraz z innymi pognano pieszo nocą trzydzieści kilometrów do Martuku, gdzie była siedziba NKWD. Autorka opisuje pobyt w więzieniu, w ciasnej celi razem z czterdziestoma innymi kobietami, nocne przesłuchania i różne metody, często podstępne, nakłaniania do podpisania radzieckich dokumentów. Kamila miała wtedy szesnaście lat, śledczy groził jej zamknięciem w więzieniu wśród bandytów i złodziei, oszukiwał, że jej matka podpisała dokument i już wróciła do kołchozu. Kobiety były głodzone, trzymane w ciasnej, zimnej celi, w końcu wyczerpane zdecydowały się podpisać, ponieważ ktoś powiedział im, że w Aktiubińsku za niepodpisanie wsadzają Polaków na długie lata więzienia. Gdy wróciły do kołchozu, ich pomieszczenie było już zajęte i musiały dzielić izbę z pięcioosobową rodziną Tatarów. Pobyt Kamili na zesłaniu trwał sześć lat.