Wspomnienia Marii Świackiej z Donimirskich
Autorka opisuje swoją działalność oświatową. Tekst ma charakter sprawozdawczy – Świacka przedstawia fakty, nie dzieli się jednak żadnymi osobistymi wspomnieniami. Była córką Edwarda Donimirskiego (powstańca 1863 r., ziemianina z zaboru pruskiego) i Heleny z Wolańskich. W domu autorki od dzieciństwa panował duch patriotyczny, a ona sama już w młodości brała udział w tajnej pracy oświatowej (prowadziła tajne komplety nauki religii, języka polskiego i historii, brała udział w organizacji polskich przedstawień). Wyszła za mąż i przeniosła się do majątku Bielica (pow. siennieński, ziemia mohylewska, Białoruś), gdzie zajęła się oświatą ludu polskiego we dworze i zaściankach. Założyła Sieńskie Towarzystwo Oświaty i Dobroczynności, wraz z którym organizowała spektakle w Siennie, Orszy i Witebsku. Jednym ze sposobów pozyskiwania funduszy przez Towarzystwo było sprzedawanie papeterii z nadrukiem „Światło niosę mojemu ludowi”. Autorka pisze o karaniu zsyłką lub więzieniem za prowadzenie szkółek dla polskich dzieci. Wspomina jedną z nauczycielek, Aleksandrę Januszkiewicz, która po uwięzieniu w Orszy chciała odebrać sobie życie.
Dalej Świacka opisuje sierociniec dla trzydzieściorga dzieci, który założyła w Bielicy w 1905 r. Pobieżnie przedstawia zajęcia dzieci, ich plac zabaw i wspomina: „Wyszło z tej nauki kilkadziesiąt młodych chłopców i dziewcząt, zawodowo przygotowanych i utrwalonych w polskości, a parę prawosławnych sierot przeszło na katolicyzm”. Autorka pisze o napływie ludności, która w 1914 r. przeniosła się z Królestwa na Białoruś. Wówczas udało się przekształcić sierociniec w firmę pomocy ofiarom wojny i powiększyć go tak, że mógł przyjąć siedemdziesięcioro dzieci. Wśród osób, które otrzymały schronienie w Bielicy, znalazło się wielu nauczycieli z inteligencji. Do domu Świackiej trafiła m.in. Maria Gorecka, osiemdziesięcioletnia już wówczas córka Mickiewicza. Dużo miejsca we wspomnieniach autorka poświęca swojemu synowi, Stanisławowi Świackiemu, i jego działalności, m.in.: zbiórce pieniędzy, ciepłej odzieży, książek i pism dla jeńców polskich, które następnie wraz z Józefem Odlanickim wywozi w głąb Rosji. Autorka opisuje warunki panujące wśród jeńców oraz trasę podróży syna. W 1917 r. Świacka przeniosła się do Mińska, gdzie zapisała się do Koła Polek im. ks. Józefa Poniatowskiego. Prowadziła tam sekcję teatralną. Opisuje wystawiane w kole spektakle i jasełka. Wspomina o wzrastającym w tym czasie terrorze bolszewików, nie przedstawia jednak żadnych związanych z tym wydarzeń. Opowiada o radości, która w lutym 1918 r. opanowała Mińsk i jak jej syn zaciągnął się do 3 pułku ułanów. Parę miesięcy później autorka była zmuszona wrócić na Pomorze (nie pisze jednak dlaczego), gdzie zaczęła uczyć polskiego i historii w szkółkach wiejskich. Prowadziła też dyskusje w kółkach kobiecych. We wrześniu 1919 r. przeniosła się do Warszawy i objęła kierownictwo Komitetu Obrony Kresów Wschodnich – zajmowała się zakupem sprzętów do gospód żołnierskich na froncie wschodnim (w tym też książek, gier towarzyskich, gramofonów). W 1920 r. z powodów rodzinnych (nie podaje ich) musiała opuścić Warszawę. Na koniec pisze jeszcze, że prowadziła akcję „Ratujcie dzieci” przy Pomorskim Towarzystwie Opieki nad Dziećmi.