Oczekiwanie. Wspomnienia z lat 1980–1981
Rękopiśmienny pamiętnik zatytułowany „Oczekiwanie” obejmuje okres ponad roku: od sierpnia 1980 do września 1981. Został spisany i wysłany na konkurs na pamiętnik z ostatnich siedmiu lat w Polsce, ogłoszony wspólnie przez Rozgłośnię Polską Radia Wolna Europa i redakcję paryskiej „Kultury” we wrześniu 1982 r. Tekst ułożony jest w porządku chronologicznym, chociaż brakuje datacji zapisków. Kolejne części oddzielone są jedynie znakami graficznymi. Autorka opisała swoje życie w okresie narastającego kryzysu społeczno-gospodarczego, przed podjęciem decyzji o opuszczeniu kraju i wyjeździe do Francji. Koncentrowała się na sprawach prywatnych i zawodowych, to one wyznaczały tok narracji. W jej zapiskach, prowadzonych z perspektywy osoby nieangażującej się w działalność polityczną, brakowało odniesień do konkretnych wydarzeń (z wyjątkiem zamachu na Jana Pawła II i pogrzebu prymasa Wyszyńskiego) czy przywoływania znanych nazwisk (z wyjątkiem Lecha Wałęsy). Udokumentowała jednak zmieniający się klimat społeczny, procesy i zjawiska opisywane jako „karnawał Solidarności”. Jej zapiski mogą być źródłem dla badań nad kryzysem lat 80. w Polsce, szczególnie nad życiem codziennym i klimatem emocjonalnym, oraz nad dziejami emigracji politycznej.
Pamiętnik rozpoczyna się opisem podroży do Gdyni w sierpniu 1980 r. po odpis aktu urodzenia narzeczonego autorki. Przy tej okazji „Salamandra” wspominała atmosferę niepokoju wywołaną informacjami o strajkach w trójmiejskich zakładach przemysłowych, kłopoty z zakupem benzyny i artykułów spożywczych. Braki zaopatrzeniowe stały się motywem regularnie powtarzającym się w jej zapiskach. W toku narracji pokazywała proces przystosowywania się do ciężkiej sytuacji gospodarczej, w tym ograniczanie potrzeb i ambicji konsumpcyjnych. Brak hucznego wesela i podroży poślubnej kładła na karb „obecnych ciężkich czasów” (s. 8). Narastające braki zaopatrzeniowe komentowała: „Coraz większe trudności z zaopatrzeniem rynku sprawiały, że nasze wymagania malały niepokojąco. Nie sposób było przewidzieć, gdzie leży granica minimum egzystencji i jak daleko od niej się znajdujemy” (s.9). W 1981 r. opisywała podejmowane przez siebie i znajomych strategie zaradcze: kupowanie artykułów spożywczych „spod lady” u zaprzyjaźnionej ekspedientki, rezygnację z gotowania obiadów w domu na rzecz stołówek i jadłodajni. Wprowadzenie reglamentowanej sprzedaży żywności powitała z nadzieją, która jednak szybko się rozwiała. Braki w zaopatrzeniu w żywność były dla autorki najbardziej dotkliwym aspektem kryzysowej codzienności. Powtarzała zasłyszane w mediach alarmistyczne ostrzeżenia lekarzy przed groźbą „zagłady biologicznej” (s. 46), dokumentowała upokarzające poczucie deprywacji: „Tematem, jaki od pewnego czasu zdobył sobie prawo obywatelstwa przy okazji spotkań towarzyskich, było, niestety, jedzenie. Zwykła, prozaiczna czynność, której na dobrą sprawę nie warto poświęcać aż tyle uwagi, zaprzątała umysły nie tylko gospodyń domowych, ale także intelektualistów. Czy to nie deprymujące?” (s. 49). „Salamandra” nie angażowała się w działalność polityczną, z jej zapisków nie wynika, aby ona sama lub jej mąż zgłosili akces do nowopowstałego związku zawodowego „Solidarność”. Wyrażali natomiast dla niego poparcie, oboje wzięli udział w zorganizowanej przez ZPAP (Związek Polskich Artystów Plastyków) aukcji dzieł sztuki na rzecz „Solidarności”. Autorka potraktowała to jako dołożenie cegiełki „do wspólnego dzieła odnowy” (s.17). Wielokrotnie krytycznie wyrażała się o władzach PRL, wypominając im marnotrawstwo, korupcję i nadużycia oraz uprawianie bezpodstawnej propagandy sukcesu. Rejestrowała zmieniające się nastroje społeczne: od radości i nadziei po niepokój, napięcie i lęk. Jesienią 1980 r. opisywała rosnące nadzieje, optymizm i wiarę w przyszłość. W lecie 1981 r. odnotowała zmianę: niepokój i niesprecyzowane obawy: „Człowiek żyje w ciągłym napięciu i oczekiwaniu. Czy ciemnie chmury, które gromadzą się nad nami, przyniosą życiodajny deszcz, czy też gromy i błyskawice?” (s. 34)., „Zresztą czasy niespokojne. […] Ludzie wciąż się czegoś obawiają lub na coś czekają” (s. 43). Rejestrowała powszechnie krążące plotki o groźbie zbrojnej interwencji radzieckiej.
Pamiętnik „Salamandry” pokazuje zmiany społeczne zachodzące w okresie „karnawału Solidarności”. Autorka dokumentowała upadek monopolu informacyjnego PZPR i szok tym wywołany. Pisała o „ogłuszeniu prawdą”, „przytłoczeniu nadmiarem informacji”, poczuciu zagubienia w nowej sytuacji (s. 16), ale także o powszechnym pragnieniu dostępu do informacji i poszukiwaniu ich poza mediami oficjalnymi: w tygodniku „Solidarność” oraz w obecnych w przestrzeni publicznej ulotkach, plakatach i odezwach „Solidarności”: „Wszyscy są spragnieni informacji. Na murach, słupach, parkanach, a także nierzadko szybach wystawowych pojawiły się ulotki, plakaty i odezwy drukowane przez Solidarność” (s.36). Z radością zauważyła, że możliwa stała się jawna krytyka rządu, że ludzie przestali się bać swobodnie wypowiadać. Opisywała rozluźnienie cenzury pozwalające na wypowiadanie krytyki negatywnych zjawisk politycznych i społecznych w oficjalnych mediach (np. w satyrycznych programach telewizyjnych i radiowych takich jak audycja „60 minut na godzinę”), ale zauważała, że jednocześnie rząd prowadził ostrą kampanię propagandową wymierzoną w „Solidarność” i przywódców opozycji. Dla niej samej źródłem wiarygodnej wiedzy o wydarzeniach politycznych były zagraniczne rozgłośnie radiowe, przede wszystkim regularnie słuchane przez męża Polskie Radio Londyn.
W zapiskach „Salamandry” z początku lat 80. wyraźnie widać pęknięcie społeczeństwa na „my” i „oni”. Manifestacyjny pogrzeb zmarłego 28 maja 1981 r. kardynała Wyszyńskiego opisywała jako przejaw „zjednoczenia się narodu” przy jego trumnie, dowód na fiasko komunistycznego projektu przebudowy społeczeństwa. Pod pojęciem naród rozumiała tę jego część, „która trwała przy Kościele i tradycji” (s.39). Najważniejszym wydarzeniem odnotowanym w zapiskach „Salamandry” jest zamach na Jana Pawła II (13 maja 1981 r.). Chociaż autorka wcześniej nie manifestowała religijności, nie odwoływała się do wyobraźni i symboliki religijnej, zareagowała na zamach bardzo emocjonalnie, interpretując go w kategoriach ataku sił zła. Wiosną 1981 r., po wprowadzeniu w kwietniu zmian w przepisach paszportowych, przedłużających ważność dokumentu na trzy lata i zezwalających na wyjazd do wszystkich krajów świata, „Salamandra” odnotowała „masowy exodus” do Europy Zachodniej (s. 35). Ona sama pod wpływem informacji o znajomych opuszczających Polskę zaczęła rozważać wyjazd. Po długich rozważaniach latem wraz z mężem zdecydowali o złożeniu wniosku paszportowego. „Salamandra” szczegółowo opisywała oczekiwanie na paszport, kolejne wizyty na komendzie MO i opóźnienia proceduralne, swoje uczucia od radości z powodu podjęcia decyzji o wyjeździe do rezygnacji po informacjach o kolejnych opóźnieniach. Ostatnia notka w pamiętniku „Salamandry” dokumentuje nerwowe oczekiwanie na wydanie paszportu i decyzję, że wraz z mężem nie będzie na razie podejmować przygotowań do wyjazdu.