Pamiętniki Marji Ścibor-Rylskiej, t. 4: od 1909 do 1916 roku
Czwarty tom pamiętników Marii Ścibor-Rylskiej rozpoczyna się od wspomnienia jej zaręczyn i okresu narzeczeństwa. Z opisu przebija radość ze szczęśliwej młodości, nienaznaczonej jeszcze tragizmem późniejszych lat, do których autorka niekiedy się odwołuje. W początkowej partii tekstu dominują wspomnienia z przygotowań do szybko zbliżającego się ślubu (Ścibor-Rylska wyszła za mąż cztery miesiące po zaręczynach). W dalszej części zamieściła obszerny opis swojego ślubu i wesela, wraz ze szczegółową listą potraw, które przygotowano na tę uroczystość. Radosne wydarzenia zostają jednak skonkludowane w ponury sposób: „[…] wkrótce po ślubie zaczęły się dziejowe przewroty, nasze wygnanie bez środków do życia, wszelkie luksusy raz na zawsze się skończyły” (k. 21r). Ścibor-Rylska zauważa, że dopiero kilka dni po ślubie uświadomiła sobie, że związała się na całe życie z człowiekiem, o którym nic nie wie: „Czy ziści on moje marzenia, czy ich nie zawiedzie? Wszystko jest znakiem zapytania, bo wszak prawie się nie znamy, a każde odkrycie może się stać rozczarowaniem” (k. 23v–24r). Dużym problemem dla autorki – pobożnej katoliczki – były ateistyczne przekonania jej męża. W pierwszych tygodniach po ślubie starała się przekonać go do swojej wiary, jednak starania te okazały się bezskuteczne. Ostatecznie porzuciła plany nawrócenia małżonka i zamiast tego sama przestała się spowiadać i przystępować do komunii, co w późniejszych czasie wzbudzało jej wyrzuty sumienia. W ramach narzuconej sobie pokuty każdego ranka przyglądała się obrazowi Małgorzata w piekle, który powiesiła w sypialni: „[…] wpatrując się w tę smutną twarz potępionej, myślałam iż i mnie ten los spotka, za moją obojętność i brak zapału do walki, którą powinnam była dalej prowadzić, a nie, po nieudanych próbach zaraz się wycofać jak to uczyniłam” (k. 37r). Ważnymi wątkami pamiętnika są ciąża i narodziny pierwszego dziecka Ścibor-Rylskiej, córki Kaliny, która z powodu komplikacji przyszła na świat przedwcześnie. Ze względu na stan zdrowia autorki i trudności związane z karmieniem córki, po kilku miesiącach zdecydowała się na wynajęcie mamki, co jeszcze po latach wzbudzało w niej przykre uczucia: „[…] muszę patrzeć jak ta druga kobieta z tych przywilejów [matki] będzie korzystać, na pewno silnie się do tego dziecka przywiąże, a dziecko do niej, nie mogąc rozróżnić, która z tych kobiet jest matką prawdziwą. Zazdrość, której nigdy dotąd nie doświadczyłam, zaczęła się wkradać do mego serca [...]” (k. 44v-45r).
Bardzo wiele miejsca w pamiętniku zajmują kwestie medyczne, związane z leczeniem (wkrótce po porodzie autorka musiała wyjechać z mężem do Zakopanego, aby tam leczyć jego gruźlicę, później zaś oboje udali się do Wenecji, tamtejsza „woda arszenikowo-żelazista” miała bowiem pomóc na poporodowe słabości diarystki) i profilaktyką zdrowotną (zarówno samej autorki, jak i jej rodziny): „Oskar, który był zwariowany na punkcie hartowania, gdy tylko słońce zalewało nasz balkon, rozbierał Kalinkę do naga i wystawiał ją na parę minut, aby jej ciałko dobrze się przewietrzyło i zahartowało […]. Z przerażeniem patrzałam na te „energiczne” wyczyny mego męża i szalenie się obawiałam zgubnych następstw tego „Müllerowskiego systemu”, tem bardziej, że słyszałam iż swego syna wyprawił na tamten świat po takich zabiegach. Żona nie zawsze ma głos w takich sprawach i choć drżałam o dziecko […] wolałam milczeć” (k. 68r-68v).
Ostatnie karty wypełniają wspomnienia pierwszych miesięcy I wojny światowej. Pomimo tego, że w wielu miejscach autorka pisze o tragedii i stratach, których wówczas doświadczyła, w głównym wątku narracji można znaleźć niewiele informacji na ten temat. Sporadyczne doniesienia o działaniach wojennych i – szczególnie – sytuacji na dworze carskim przepadają wśród wpisów poświęconych bliskim autorki: śmierci jej babki i przyjaciela rodziny, a także jej własnemu wypadkowi, którego doświadczyła podczas kuracji mającej wyleczyć ją z bolesnych dolegliwości brzusznych.